W 2010 roku minęło sto lat od urodzin Macieja Nowickiego, polskiego architekta, który otworzył nowe horyzonty w historii współczesnej architektury. W zaprojektowanej w roku 1949 hali Dorton Arena w Raleigh w Północnej Karolinie w USA, Nowicki zerwał z sięgającą jeszcze czasów antycznych zasadą przenoszenia sił w budowli, tworząc niespotykany dotąd układ konstrukcyjny dwóch pochylonych ku sobie, wielkich żelbetowych parabolicznych łuków (stąd jej popularna nazwa – Paraboleum), na których zawieszone zostało lekkie pokrycie dachowe. Już po tragicznej śmierci Nowickiego, jedno z czołowych czasopism architektonicznych świata “L’Architecture d’Aujourd’hui” nazwało go pionierem architektury drugiej połowy XX wieku, otwierając artykułem o jego twórczości specjalny numer poświęcony perspektywom jej rozwoju (3/64-1956). Wzniesiony obiekt znalazł się wkrótce w amerykańskim rejestrze zabytków (National Register of Historic Places, 1973), a w stulecie urodzin autora ma zostać wpisany na listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO.
Maciej Nowicki urodził się 26 czerwca 1910 roku w miejscowości Czita (Chita) w Kraju Zabajkalskim, daleko od podzielonej wówczas zaborami Polski, gdzie jego ojciec – Zygmunt Nowicki, jak wielu w tym czasie Polaków, pracował dla carskiego imperium Rosji. Fakt urodzenia Macieja zdecydował jednak o powrocie rodziny do ojczyzny, gdzie w okolicach Krakowa kupiła ona małą resztówkę majątku Słomniczki. Na pamiątkę minionego czasu zasadzono przed dworkiem – stojącą do dziś – płaczącą wierzbę syberyjską. W Słomniczkach Maciej Nowicki spędził swoje dzieciństwo do chwili, kiedy po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w roku 1918, jego ojciec – znany działacz polityczny i senator odrodzonej Rzeczypospolitej – został mianowany konsulem generalnym RP w Chicago. Ten okres w życiu Macieja Nowickiego ma istotne znaczenie nie tylko dlatego, że poznaje nowy, intensywnie rozwijający się świat, że chodzi tam do szkoły przyswajając język i obyczaje, ale i dlatego, że równolegle – z uwagi na swe niezwykłe uzdolnienia plastyczne – uczy się rysunku w chicagowskim Instytucie Sztuki oraz styka się z powstającą tam właśnie nową amerykańską architekturą Sullivana i Wrighta. Studia plastyczne, obok wykształcenia ogólnego, kontynuuje też po powrocie do Polski w Szkole Rysunku im. W. Gersona w Warszawie i u Józefa Mehofera w Krakowie, gdzie w roku 1928 zdaje maturę, aby następnie rozpocząć studia na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej.
Ta młoda uczelnia (powstała w 1915 roku) skupiała wykładowców kształconych w różnych ośrodkach Europy, co sprzyjało wielokierunkowej wymianie poglądów, a tym samym wzbogaceniu zasobu wiedzy jej wychowanków. Podstawowy wpływ na świadomość architektoniczną Macieja Nowickiego wywarł prof. Rudolf Świerczyński, którego z czasem został asystentem. ProfesorŚwierczyński wyróżniał się nadzwyczaj rzeczowym stosunkiem do architektury. Logika kompozycji i przejrzystość układów przestrzennych szły u niego w parze z wybiegającą daleko w przyszłość śmiałością pomysłów, a jego zasada komponowania architektury przez “odejmowanie”, czyli pozbywanie się z niej rzeczy nieistotnych, jest wyraźnie czytelna w dalszej twórczości Macieja Nowickiego. Wydział Architektury Politechniki Warszawskiej był w tym czasie również miejscem, w którym jego studenci – obok swych podstawowych zajęć – ze świetnymi rezultatami uprawiali rodzącą się w tym czasie grafikę użytkową, a zwłaszcza projektowanie plakatów. Warto zwrócić uwagę na to, że istotna w przekazie informacji na plakacie syntetyczna lapidarność kompozycji idzie w parze z podobną formą ekspresji potrzebną w architekturze. Była to więc swoista “gimnastyka” przyszłych architektów, w której celowali również – zaliczani dziś do klasyków polskiej szkoły plakatu – Maciej Nowicki wraz z koleżanką ze studiów, a zarazem swą przyszłą żoną, Stanisławą Sandecką.
Zajęcia te odrywały jednak od zasadniczego nurtu studiów i zaniepokojony tym ojciec Nowickiego poprosił go o zaprojektowanie domu dla rodziców na powstającej w tym czasie kolonii mieszkaniowej Zdobycz Robotnicza na Bielanach w Warszawie. W ten sposób powstał pierwszy zrealizowany projekt Macieja Nowickiego (dla urzędu podpisał go uprawniony do tego architekt Bronisław Kulesza). Uderza w nim śmiałość koncepcji młodego studenta – zafascynowanego wówczas purystycznymi ideami Le Corbusiera – ustawiającego biały, bezokienny prostokąt jako uliczną fasadę. Fascynacja ta przeszła niebawem – zwłaszcza po krótkiej praktyce u wielkiego Corbu – na drugiego mistrza francuskiego żelbetu Auguste’a Perreta.
Niewiele czasu zostało już na oficjalną działalność zawodową od momentu uzyskania dyplomu w roku 1936 do wybuchu II wojny. Dokumentują ją przede wszystkim uzyskane nagrody w konkursach architektonicznych – w tym na polski pawilon na światową wystawę w Nowym Jorku w roku 1939 (we współpracy z Janem Bogusławskim), drobne, ale atrakcyjne i nowatorskie jak na tamte czasy butiki w Warszawie oraz wybudowany Dom Wycieczkowy w Augustowie (1938, razem ze Stanisławą Sandecką i Władysławem Stokowskim). Drugi zrealizowany obiekt – Ośrodek Wychowania Fizycznego Klubu Sportowego “Orzeł” na warszawskim Grochowie (1939-1946 we współpracy ze Zbigniewem Karpińskim) ukończony został dopiero po wojnie.
Kampanię wrześniową w Polsce Nowicki odbywa jako oficer artylerii przeciwlotniczej, unika jednak niewoli i włącza się w Warszawie do pracy konspiracyjnej zarówno na froncie cywilnym w postaci tajnego nauczania architektury (uczelnie wyższe zostały przez okupanta niemieckiego zamknięte), obejmując po zmarłym profesorze Świerczyńskim jego katedrę projektowania, jak i wojskowym – będąc oficerem łącznikowym Armii Krajowej ze zgrupowaniem AK w Puszczy Kampinoskiej. W czasie Powstania Warszawskiego przebywa właśnie tam, w Zakładzie dla Ociemniałych w Laskach, dla którego zaprojektował nowy, nigdy niezrealizowany zespól budynków wraz z kaplicą, której model prześle później już z USA.
Charakterystyczne w tych projektach – jak i w innych wykonywanych w tym czasie – jest zainteresowanie architekta konstrukcją słupów “grzybkowych” i ideą podpór “parasolowych”. Bardzo istotne znaczenie w tym zakresie miał dla Macieja Nowickiego okupacyjny kontakt i współpraca z wybitnym polskim konstruktorem Stanisławem Hemplem, z którym analizował też koncepcję lekkich dachów wiszących – czytelną już w jego powojennym szkicu gmachu parlamentu w Warszawie, a także w późniejszej hali w Raleigh. Również nieprawdopodobne zniszczenia wojenne Warszawy stały się wyzwaniem dla inwencji Nowickiego, związanego z planami jej odbudowy od samego początku. Mimo że niewiele z jego pomysłów w odbudowie tej uwzględniono – planował on w swych wizjach na dalekie “pojutrze”, a powojenne realia życia wymagały rozwiązań “na dziś” – warto zwrócić uwagę na to, że modelował wielkie przestrzenie miasta szukając jego nowych, jakże pięknych, perspektyw widokowych. Jego propozycje, jak np. wjazdu do śródmieścia z dolnego tarasu Wisły przez tunel w skarpie pod rozbudowanym – niczym brama – gmachem Muzeum Narodowego, czy jednokierunkowego ruchu na Szlaku Królewskim w postaci ulic Nowy Świat i Nowy Świat bis (ul. Kopernika) z dwupoziomowym przejściem nad alejami Jerozolimskimi wywołują dziś żal, że pozostały jedynie na papierze. Swoimi ideami Maciej Nowicki dzieli się w roku 1945 z czytelnikami nowopowstałego, stołecznego tygodnika “Skarpa Warszawska”. Później publikuje je również w Ameryce w nowojorskim “Magazine of Art” (1949), dokąd został delegowany na jesieni 1945 roku przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych, jako radca kulturalny polskiej placówki dyplomatycznej, a zarazem jako konsultant w zespole projektantów powstającej tam siedziby ONZ.
W roku 1948 Nowicki aranżuje jeszcze w Nowym Jorku przesłaną z kraju wystawę “Warszawa żyje nadal”, po czym decyduje się na pozostanie w USA. Mimo że decyzja ta wynika-ła głównie z uwarunkowań rodzinnych – spodziewano się narodzin drugiego dziecka – w Warszawie oceniono to jako akt polityczny, skazując Macieja Nowickiego na lata nieobecności w polskiej świadomości publicznej.
Decyzja pozostania w USA nie stwarzała łatwych warunków zawodowych. Nie mając rejestracji w AIA (American Institute of Architects), która pozwala na samodzielne autorskie projektowanie, Nowicki zmuszony był współpracować z amerykańskimi architektami uprawnienia takie posiadającymi jak Clarence Samuel Stein, Eero Saarinen, William Henley Deitrick czy Albert Mayer. Znając umiejętności Nowickiego architekci ci chętnie korzystali z tej współpracy, a po jego śmierci – co dobrze świadczy o ich uczciwości – lojalnie zidentyfikowali w projektach jego autorstwo. W 1949 roku Nowicki wiąże się ze School of Design w North Carolina State University w Raleigh. Razem z żoną – wykorzystując swe polskie i europejskie doświadczenie – opracowują nowatorski program studiów, polegający na tym, że architektura, architektura krajobrazu, urbanistyka oraz inne przedmioty związane z projektowaniem scalone zostają w “jedną ramę właściwą dla zmieniającego się obrazu życia człowieka”. Cztery katedry: projektowania, konstrukcji i przedmiotów technicznych, rysunku oraz nauk humanistycznych, historii i studiów regionalnych powinny współdziałać w tworzeniu modelu uczulonego na humanistyczne podejście do wszystkich problemów przyszłego zawodu architekta.
Władze uczelni są zachwycone jakością tego opracowania, ale biorąc pod uwagę fakt, że proponuje ono jedno podejście, w warunkach wolności amerykańskiej – a więc różnorodności poglądów – nie mogą go wprowadzić w życie. W Raleigh William Henley Deitrick zaprasza Macieja Nowickiego do współpracy przy projektowaniu terenów targowych w wyniku czego powstaje projekt sławnego Paraboleum. Obiekt ukończony zostaje w roku 1952, już po tragicznej śmierci Macieja Nowickiego, a realizujący go Deitrick wraz z konstruktorem Fredem Severudem, z szacunku dla autora starają się, aby jak najpełniej odpowiadał jego koncepcji. Z kolei Albert Mayer proponuje Nowickiemu współpracę przy zleconym mu projekcie nowej stolicy Pendżabu w Indiach – Chandigarh. Maciej Nowicki leci tam i dla tej całkowicie nowej dla niego kultury tworzy ogólną koncepcję miasta, jak i szkicuje propozycje jego zabudowy. Ciekawe, że pół wieku później architekci indyjscy, pragnący uczcić 50-lecie zbudowanego w końcu przez Le Corbusiera miasta, dojdą do wniosku, że propozycje Polaka były bliższe kulturze indyjskiej i uwagi te utrwalą w wydanej w 2009 roku, pamiątkowej książce “Le Corbusier – Chandigarh and the Modern City”.
Albert Mayer natomiast po śmierci Nowickiego napisze: “Zadziwiała mnie ilość pracy, jaką Maciej wykonał praktycznie sam i ogrom wyobraźni, jaką uruchomił, jak gdyby ta twórczość nie była zakłócona żadnymi komplikacjami sytuacji”. Władze indyjskie zafascynowane projektami, sposobem działania i osobowością Macieja Nowickiego proponują mu przejęcie kierownictwa całości budowy Chandigarh, oferując mu stanowisko w randze ministra. Nowicki decyduje się na to, ale musi jeszcze wrócić do Raleigh, aby zakończyć wszystkie sprawy. Leci więc i rankiem 31. sierpnia 1950 roku ginie w największej do tego czasu katastrofe lotniczej nad Pustynią Libijską. Jego symboliczny grób znajduje się na Cmentarzu Wawrzyszewskim w Warszawie. Lecąc ostatni raz do Chandigarh pisze w samolocie, w okolicach Rzymu list do matki w kraju, z którego warto przytoczyć na zakończenie jego słowa “Teraz pewnie przelatuję bliżej Polski niż byłem od wielu lat. Mam dziwne uczucie bliskości”.
Tadeusz Barucki
Źródła:
“Architektura i architekci świata współczesnego: Maciej Nowicki”- Tadeusz Barucki, Arkady (Warszawa 1986)
“Maciej Nowicki: Architekt 1910-1950: Polen-USA-Indien”- Adolph Stiller, Müry Salzmann Verlags Gmb (2013)